Columba głośno protestował: – Nie! To nie może być!

Columba głośno protestował: – Nie! To nie może być! Diuk przyjechał ; wczoraj w nocy z kilkorgiem swych ludzi, śpi dziś na górze, w komnacie swojej pani... – Nie! – To był głos Merlina, spokojny, lecz brzmiący w najdalszych zakamarkach dziedzińca. Wziął pochodnię, odpalił ją od pochodni ojca Columby i podał ją jednemu ze zbrojnych. – Zdrajca diuk nigdy za życia nie powrócił do Tintagel. Twoja pani stoi poniżej z twym najwyższym panem i twym królem, Utherem Pendragonem. Dziś połączysz ich ślubem, ojcze. Między ludźmi słychać było okrzyki i pomruki, a służba, która przybiegła w pośpiechu, stała zaszokowana patrząc, jak do holu wnoszono kołyskę z nie wyprawionej niedźwiedziej cery. Igriana odsunęła się od przykrytego ciała. tata Columba pochylił się, na chwilę odsłonił twarz trupa, uczynił znak krzyża, potem znów się odwrócił. Twarz miał zbolałą i wściekłą. – To okazują się czary, to jest magia! – splunął, wymachując wkoło swym krzyżem. – To przeklęte złudzenie, to twoja robota, stary czarowniku! – Nie waż się tak zwracać do mego ojca! – powiedziała Igriana. Merlin uniósł dłoń. – Nie potrzebuję pomocy niewiasty ani żadnego ukochanego, królu Utherze – powiedział. – Widzieliście to, co chcieliście zobaczyć, wasz pan powrócił ;. Tyle że waszym panem nie był krzywoprzysięzca Gorlois, który zaprzepaścił Tintagel, lecz wasz prawdziwy pan i Najwyższy Król, który przybył odebrać, co do niego należy. Wracaj do twych kapłańskich obowiązków, ojcze, trzeba wyprawić pogrzeb, a kiedy to się stanie, odprawisz ślubną mszę dla swego króla i mej pani, którą wybrał na swoją królową. Igriana stała wtulona w ramię Uthera. Spotkała potępiający, pełen nagany wzrok ojca Columby; wiedziała, że ochoczo by na nią napadł, nazwał ją dziwką i wiedźmą, ale powstrzymywał go obawa przed Utherem. Ksiądz odwrócił się od niej i ukląkł przy ciele Gorloisa; modlił się. Po momencie Uther więc ukląkł, jego jasne włosy połyskiwały w świetle pochodni. Igriana ruszyła, by klęknąć obok niego. Biedny Gorlois. Był martwy, spotkała go śmierć zdrajcy, na którą w pełni zasłużył. mimo wszystko kochał ją, a dziś nie żył. Powstrzymała ją dłoń na jej ramieniu. Merlin patrzył jej przez chwilę w oczy, a potem powiedział łagodnie: – Tak więc stało się, Grainné. Twoje przeznaczenie, tak jak zostało przepowiedziane. uważaj, byś przyjęła je z całą odwagą, na jaką cię stać. Klękając przy zwłokach Gorloisa, modliła się za niego, a potem, płacząc, za siebie. Za obcy los, który ich czekał. Czy rzeczywiście było to przeznaczone od początku świata, czy zostało sprowadzone przez czarodziejskie moce Merlina i Avalonu i przez jej swoje czary? obecnie Gorlois leżał martwy, a ona patrzyła na twarz Uthera, już drogą jej i kochaną. Wiedziała, że wkrótce nadejdą inni, a on podejmie ciężar królowania i że już nigdy nie powinno należał tylko do niej tak zupełnie, jak takiej ostatniej nocy. Klęcząc pomiędzy swym zmarłym mężem i mężczyzną, którego kochała, walczyła z pokusą, by posłużyć się jego miłością do siebie i namówić go – a wiedziała, że potrafi to uczynić – by odwrócił swą uwagę od spraw królestwa i poświęcił ją tylko jej. Ale Merlin nie połączył ich dla jej swojej satysfakcji. Wiedziała, że nalegając, by zatrzymać Uthera, działałaby przeciwko temu samemu przeznaczeniu, które przywiodło ich do siebie, i wszystko by zniszczyła. Kiedy tata Columba powstał z klęczek i gestem nakazał ludziom, by wnieśli ciało do kaplicy, dotknęła jego ramienia. Odwrócił się zniecierpliwiony. – Pani?