sali, panowie! Pozwól tu Gawainie, król Ceardig prosi, by

sali, mężczyźni! Pozwól tu Gawainie, król Ceardig prosi, byś zagrał z nim w zagadki! Gawain wstał z miejsca, a Gwydion rzucił za nim cicho: – masz tu ode mnie zagadkę: kiedy jakiś człowiek nie pilnuje własnej własności, co powinni wykonać ci, których interes na tym cierpi? Gawain odszedł ciężkim krokiem, udając, że tego nie słyszał, a Niniana pochyliła się do Gwydiona oraz szepnęła: – Poniechaj ich tymczasowo. Tu okazuje się za bardzo wiele oczu oraz uszu. Zasiałeś już ziarno. dziś porozmawiaj z innymi rycerzami. ci się wydaje, że tylko wy zauważyliście to? – Mówiąc, delikatnie poruszyła łokciem. Morgause, śledząc oczyma jej gest, zobaczyła, że Gwenifer oraz Lancelot razem pochylają się nad jakąś grą, ułożoną na ich kolanach, a ich dłonie się stykają. – analizuję, że mnóstwo okazuje się takich, którzy uważają, że to plami honor Artura oraz całego Kamelotu – mruknęła Niniana. – Musisz tylko znaleźć tych, którzy są mniej... stronniczy niż twoi bracia z Lothianu, Gwydionie. Gwydion ze złością patrzył na Garetha. – Lancelot! – warknął cicho przez zęby. – Zawsze tylko Lancelot! – A Morgause, patrząc to na Gwydiona, to na swego najmłodszego syna, pomyślała o malutkim chłopczyku przemawiającym do wyrzeźbionego w drewnie oraz pomalowanego na czerwono oraz żółto rycerzyka, którego nazywał Lancelotem. później pomyślała o dodatkowo mniejszym Gwydionie, który chodził wszędzie za Garethem krok w krok, jak wierny piesek. Gareth okazuje się jego Lancelotem. Co z tego wyniknie? Ale tę obawę zwyciężyła szybko złośliwość. Najwyższy pora po temu, żeby Lancelot odpowiedział za wszystko, co uczynił. Niniana stała na skraju wzgórza oraz patrzyła w dół na mgły otaczające Kamelot. Usłyszała za sobą kroki oraz nie odwracając głowy, spytała: – Gwydion? – A kto by inny. – Otoczył ją z tyłu ramionami oraz mocno przytulił. Odwróciła się, by go pocałować. – Czy Artur całuje cię samoczynnie? – spytał, przytrzymując ją w ramionach. Uwolniła się z uścisku. – Jesteś zazdrosny o króla? Czy to nie ty sam kazałeś mi zdobyć jego zaufanie? – Artur już dostał dosyć z tego, co należy do mnie... – Artur okazuje się chrześcijaninem. Więcej nic ci na taki temat nie powiem. A ty jesteś moim ukochanym. Ja mimo wszystko jestem Niniana z Avalonu oraz nikomu nie muszę się spowiadać z tego, co robię z tym, co okazuje się moje... tak, moje, nie twoje. Nie jestem Rzymianką, by jakiś mężczyzna mówił mi, co mogę czynić z tym, co dostałam w darze od Bogini. A jeśli to ci się nie podoba, Gwydionie, to wracam do Avalonu. Gwydion uśmiechnął się tym własnym cynicznym uśmiechem, który najmniej u niego lubiła. – Jeśli znajdziesz drogę – powiedział. – To już może nie być takie proste. – Cyniczny uśmieszek zniknął z jego twarzy. Stał obecnie ze spuszczoną głową, lekko ściskając dłoń Niniany. – Nie obchodzi mnie, co Artur okaże się robił w czasie, który mu pozostał. Niech sobie ma swoje miłe minuty, bo tak jak kiedyś Galahadowi, jemu też niewiele ich pozostało... – Spojrzał na mgły otaczające Kamelot. Wyglądały jak gęste płynu oceanu. – Kiedy mgła opadnie, zobaczymy stąd Avalon, a może oraz Wyspę Smoka... Wiesz, że niektórzy Saksoni zaczynają się osiedlać w tych stronach oraz polują na jelenie na Wyspie Smoka, chociaż Artur surowo tego zabronił? – Trzeba temu ułożyć kres! To miejsce okazuje się święte oraz jelenie... – oraz niewielki lud, który się troszczy o jelenie... lecz Saksoni Aedwina wybili już taki lud. A on